czwartek, 21 marca 2013

Łowczyni

Całe dwa tygodnie nie dodałam do bloga nic nowego. Ze spuszczoną głową obiecuję poprawę. Zwyczajnie nie miałam czasu - praca, nauka, siłownia i jakoś te dwa tygodnie minęły nie wiem kiedy :) Chciałabym wrzucić coś turystycznego, jakieś zdjęcia, ale nie bardzo mamy czas na podróżowanie. Być może w weekend gdzieś się wybierzemy. Na razie czeka kilka postów jedzeniowych.
Czekam też teraz na rezonans magnetyczny, ale są problemy z ubezpieczeniem, więc nie wiem, czy się doczekam. Wczoraj przez pół godziny badał mnie ortopeda, po czym powiedział mi, że to raczej nic poważnego, bo narośl się porusza (a taka poważna by się nie poruszała), podejrzewa, że mogłam naderwać więzadło na siłowni, czy podczas dźwigania. Po rezonansie zadecyduje, czy kwalifikuje się do zabiegu, czy będę musiała z tym pypciem chodzić całe życie :)
Za 6 dni wyląduję w Polsce i już powoli się pakuję. A dziś wrzucam fragmencik Łowczyni, ostatni, jaki udało mi się wypocić. Enjoy!


Za oknem pociemniało i Erica zaklęciem zapalila lampkę oliwną. Siedziała w swojej komnacie od godziny próbując sklecić raport dla Rektora. Biorąc pod uwagę okoliczności zaginięcia dziewcząt, w tym kuzynki Neila, jak i jego przyjacielski charakter, chciała jakoś pomniejszyć w oczach Rektora jego winę, jednak nie potrafiła dobrać słów.
„dopuściwszy się uwalniania maga nie myślał...nie, to bez sensu” zmięła kolejny papier i rzuciła za siebie. Ktoś zapukał do drzwi, zrezygnowała z zaklęcia sprawdzania energii przypomniawszy sobie, że znajduje się jednak w siedzibie Magistratu.
- Wejdźcie – powiedziała. Do pokoju wkroczył z przestrachem dowódca straży miejskiej, człowiek znacznej postury i charakteru. Widząc strażnika Erica wiedziała już wszystko. Gdyby znaleźli maga, Neil pofatygowałby się osobiście.
- Siostro, wybaczcie. Nie znaleźliśmy Liama w Bolum – powiedział wyraźnie lecz nie patrząc jej w oczy. Erica wstała i strażnik odruchowo się cofnął. Zawsze dziwiło ją, jak ludzie zwykli podchodzić do niej, co najmniej z dystansem, a najczęściej jednak ze strachem. To prawda, że dzięki wrodzonym talentom i nauce w Akademii posiadła potężne moce magiczne, ale, na miłość bogów, przecież nauczyli ją też panować nad sobą! Dlaczego nikt nigdy nie bał się magów mężczyzn, a imię którejkolwiek z Sióst rozszerzało źrenice?
- Gdzie Neil?
- Neil w swoich komnatach Siostro, zaniemógł dzisiaj.
- Wcale się nie dziwię, że zaniemógł – powiedziała niby do siebie, ale na tyle wyraźnie, by strażnik mógł ją usłyszeć. – Przekażcie mu proszę, że skoro nie chciał mnie widzieć nawet w zaistniałych okolicznościach, nie będę mu przeszkadzać. Nie będę mu też w stanie w tej sytuacji pomóc, ale na to już chyba wpadł sam. Możecie iść.
- Oczywiście, Siostro – strażnik zamknął za sobą drzwi. Erica z westchnieniem usiadła na krześle. Nie musiała już martwić się o słowa, bo po prawdzie ni była już w stanie Neilowi pomóc. Szybko napisała więc raport, postanawiając wysłać go z samego rana, kładąc się do łóżka ułożyła sobie w głowie plan dnia następnego i równie szybko zasnęła.

czwartek, 7 marca 2013

Yemek - biber dolmasi

Powoli się ten blog zaczyna robić o jedzeniu :) no ale cóż poradzić... Jak narazie jestem jedynie lektorem języków i pierwszorzędną panią domu :D
Na powrót Edhema ze Stanów w niedzielę przygotować musiałam dla wytęsknionego Turka coś tureckiego. Ponieważ mam dosyć dodawania do wszystkiego koncentratu pomidorowego lub paprykowego, musiałam znaleźć przepis na coś bez owych produktów. Udało się :) tak też przedstawiam wam relację i przepis przygotowania Biber dolmasi.
Biber dolmasi to nic innego jak paprykowe (biber) "gołąbki". W ogóle nazwa "dolma" to nasz polski gołąbek, czyli nic innego jak faszerowane (wypchane) warzywo. Rodzajów dolmy jest wiele: paprykowe, bakłażanowe, kapuściane, itd. Dziś jednak wersja paprykowa, szczególnie polecana dla będących na diecie, gdyż jedna dolma ma zaledwie 260 kcal, a w środku warzywa, kuskus  brązowy ryż, oliwę z oliwek, no samo zdrowie po prostu.

Skladniki na 5 porcji:
- 10 papryk zielonych, średnich (tutaj jest to specjalna papryka, jasnozielona, nazywana "dolmową")
- 2 pomidory
- 2 szklanki ryżu (polecam brązowy, ja wymieszałam pół na pół z kuskusem)
- 3 średnie cebule
- 1 łyżka orzeszków piniowych (ja dodałam ciecierzycy, bo piniowe były śmiesznie drogie, myślę, że spokojnie można dodać migdałów, orzechów laskowych i jakiś innych małych orzeszków, byle nie słodkich)
- 2 łyżeczki mięty (suszona, mielona)
- 2 lyżeczki pieprzu czarnego (może być mniej dla tych co wrażliwszych)
- 2 lyżeczki cukru (polecam nierafinowany, bo zdrowszy)
- 1,5 łyżeczki soli
- pół pęczka natki pietruszki (tutaj są takie sporawe pęczki, więc wasz może być i cały)
- sok z połowy cytryny
- pół szklanki oliwy z oliwek

1.Cebulę obrać, pokroić w kosteczkę i wraz z orzeszkami usmażyć w 0,5 szklanki oliwy.
2. Ryż wypłukać i dodać do garnka
3. Gotować jakieś 10 minut i dodać sól, miętę, pieprz, cukier, pietruszkę, sok z cytryny.
4. Dusić na małym ogniu około 20 minut. (pilnować, żeby się nie przypaliło)
5. Papryki umyć, obciąć główki i wydrążyć.
6. Wypełnić papryki powstałym nadzieniem i zamknąć plastrem pomidora.
7. Ułożyć papryki w garnku. (garnek nie może być za duży, papryki mają stać pomidorem do góry ciasno, żeby się w trakcie gotowania nie przewróciły, bo wszystko wylezie :) )
8. Dodać gorącej wody po sam czubek.
9. Dusić na małym ogniu aż zmiękną (około 30 minut powiedzmy)

Tadam! Mamy gotowe biber dolmasi :) Podawać z pilavem lub na modłę polską z ziemniakami lub chlebem. Popijać ayranem.


Zachęcam do wypróbowania farszu z innymi warzywami- bakłażanami, kabaczkami, cukiniami a nawet w normalnych gołąbkach. Bawcie się dobrze :)

 A oto foto-relacja z niedzieli:
ryż z  kuskusem


przygotowana do krojenia cebuli :)








zamykam papryki modląc się, żeby się udało :)

po ugotowaniu

to czerwone to ostry sos, który zrobiłam z koncentratu paprykowego, bez którego mój przyszły mąż żyć nie może :)


piątek, 1 marca 2013

Plany

Jest takie powiedzienie, że życie to to, co przydarza się nam, gdy jesteśmy zajęci robieniem innych planów. I dokładnie to właśnie przeżywam. Jaki był plan? Edhem kończy szkołę w lipcu, potem jest Ramadan, w czasie którego planujemy wycieczkę do Irlandii, robimy rezerwację, bilety, samochód, pakujemy się. Potem przyjeżdżają rodzice, bierzemy ślub, zwiedzamy z rodzicami Stambuł, jedziemy na wyspy. Rodzice wracają, my jedziemy do Irlandii, po powrocie pakujemy się i wyprowadzamy na wschód, bo od września Edhem zaczyna pracę. Przez rok intensywnie pracujemy, zbieramy pieniądze, żeby wyjechać do Stanów i szukać tam rezydentury. No tak sobie planowaliśmy, a życie złośliwie wydarzyło się w międzyczasie.
Okazuje się bowiem, że było warto wydać kupę kasy na miesięczną praktykę urologiczną w Nowym Orleanie, bo nie dość, że Edhem dostanie kilka listów polecających od lekarzy urologów, to jeszcze dostał propozycję reasearch'u. Bardzo dużo młodych lekarzy z całego świata jeździ na takie reasearch'e do Stanów , bo jest to naprawdę świetny sposób na wzbogacenie CV i zebranie doświadczenia. Jedyna różnica między nimi, a moim przyszłym mężem jest taka, że oni to robią za darmo, a Edhem będzie za to dostawał wynagrodzenie.
I teraz szalony Edhem dzwoni do mnie i mówi, że chyba będziemy musieli przyspieszyć plany lekko... Lekko znaczy jedziemy w lipcu. Na co ja w śmiech i mówię, że chyba oszalał. Ślub przyspieszyć, wszystko fajnie, tylko jak ja tu rodzinę ściągnę, skąd ja wiem, czy Agata będzie mogła w tym czasie przyjechać. Przecież trzeba będzie poczekać na moje nowe dokumenty, bo nazwisko zmienię, trzeba będzie masę dokumentów przetłumaczyć na angielski, dyplomy, przede wszystkim to ściągnąć je z Polski i z Urfy. Ja muszę zapas książek po polsku zebrać, z rodziną się zobaczyć, ubezpieczenie jakieś załatwić, aparat mam kupić... no masa rzeczy do zrobienia. DO IRLANDII KIEDY POJADĘ, PYTAM SIĘ?? A on mi kurwa świat na głowie stawia i się uśmiecha i że porozmawiamy jak będzie w Stambule (czyli w niedzielę).
No to ja całą noc nie spałam i myślałam, co teraz, co ja mam mu powiedzieć... On sobie nie zdaje sprawy z powagi sytuacji. Przecież tego się nie da zorganizować. Mamy marzec.
Desperacko potrzebuję jakiejś rady... Ktoś?