niedziela, 9 grudnia 2012

one week

Za równiutko tydzień będę w Polsce i już się nie mogę doczekać. Zrobiłam sobie listę rzeczy, które muszę zakupić koniecznie. Między innymi ze 3 kilo kapusty kiszonej, ser żółty, kiełbasę drobiową na grilla (zamówienie Edhema), sagę, krówki, kosmetyki (bo tutaj są 2-3 rzy droższe)... Odliczam dni, co raz to dorzucam coś do torby i dopisuję do listy. Mam pytanie- czy ktoś ma jakieś specjalne zamówienia z Turcji? Coś, co mi się jeszcze do torby zmieści mogę zabrać.

W związku z tym, że nie mam ostatnio czasu na pisanie ani wierszy ani Łowczyni ani niczego innego, bo codziennie mam zajęcia, dzisiejszy post będzie o czymś innym. Mianowicie o stereotypach. Wiele osób w Polsce dowiadując się, że mam faceta Turka, ma tę samą dziwaczną minę niedowierzania ze współczuciem. No bo przecież dzieci mi porwie, będzie mnie bił i zdradzał, paszport zabierze, zamknie w piwnicy, przywiąże do kaloryfera i będzie karmił kebabami. I wcale nie żartuję, bo powyższe zdanie usłyszałam naprawdę. I nie od osoby prostej, ciemnej, niewykształconej, starej i ze wsi. Od dziewczyny kilka lat starszej ode mnie, z dyplomem magistra stosunków (o ironio!) międzynarodowych, wydawać by się mogło inteligentnej, otwartej osoby. Otóż nie. Mam to szczęście, że spośród członków mojej rodziny i najbliższych przyjaciół nigdy złego słowa nie usłyszałam. Ale spoza tej grupy to już są historie kosmiczne.
I ja już nie mam siły odpowiadać, że prawo tureckie obecnie nie pozwala mężczyźnie dzieci zabrać, że ze zdradą nawet jakby chciał, to nie jest tak łatwo, bo Turczynki są religijne i nie da rady, że niech i mi paszport zabiera, ja mam konsulat w Stambule i w 24 godziny jestem z powrotem w kraju, że w Turcji nie buduje się piwnic i że mają kaloryfery tak zbudowane, że choćby chciał, to nie ma jak przywiązać. A kebaby mi smakują, więc nie ma problemu.
Nie będę więc Turków bronić, bo historia, którą opowiem, obroni ich sama.

Na moim kursie tureckiego miałyśmy taką dziewczynę, nazwijmy ją Basia, z Gruzji. Lat dwadzieścia osiem, bardzo słabo po angielsku mówi, po turecku wcale, więc wiele o niej nie wiedziałyśmy, tyle co nam tam od czasu do czasu była w stanie wydukać. Basia była stomatologiem w Gruzji, gdy poznała swojego Turka w czerwcu na kongresie stomatologicznym. Turek Basi ma lat 50 (czyli 22 lata więcej niż Basia). Turek Basi jest bardzo, ale to bardzo zamożny, ponieważ dysponuje swoją własną kliniką stomatologiczną w centrum Stambułu, a że stomatologia w Turcji tylko prywatnie i drogo, to możecie sobie  wyobrazić zamożność Turka Basi. Poznali się na rzeczonym kongresie, który trwał dwa dni i się ponoć zakochali.Cały czerwiec dyskutowali na skypie, z pomocą google translator, bo, jak już powiedziałam, Basia po angielsku bardzo słabo. Dyskutowali przez miesiąc, żeby się lepiej poznać, po czym Basi Turek wpadł na trzy dni do Gruzji, żeby się Basi oświadczyć. Basia oświadczyny przyjęła bardzo chętnie i po kolejnym miesiącu była już w Turcji, poślubiona Turkowi. Zamieszkała w jego wielkim domu z pokojówką i jego dwójką dzieci. Swoje dzieci (których Basia ma dwójkę, bliźniaki ośmioletnie, Basia nie pamięta, kto jest ojcem) zostawiła w Gruzji z mamą, bo Basi Turek powiedział, że jemu jej dzieci niepotrzebne, on ma swoje. I tak sobie Basia mieszkała w Stambule przez dwa miesiące chodząc z nami na kurs. Basia po turecku nie mówiła, ani właściwie w żadnym innym języku prócz gruzińskiego, więc sama z domu nie wychodziła, zawsze z pokojówką, która dźwigała za nią torby z zakupami, które Basia robiła nałogowo. Co dzień nowe buty, torebka, sukienki, spodnie, bluzki, no wszystkiego pełno. Na tydzień Basia pojechała w październiku odwiedzić dzieci i matkę i po powrocie dowiedziała się, że to był ostatni raz, bo Turek Basi nie życzył sobie, żeby Basia obce (czyt. nie jego) dzieci odwiedzała. I to Basi jeszcze nie przestraszyło. Dopiero jak ją w upojeniu alkoholowym (ach, bo ja zapomniałam wspomnieć, że się Basia zorientowała, że Turek Basi chleje co dzień) trzepnął porządnie w ten pusty łeb, to się Basia spakowała (ach te wszystkie nowe ciuszki) i wróciła do Gruzji. I w tej Gruzji Basia zrobiła test, bo jakoś ją tak mdliło i się okazało, że pozytywny. To było w listopadzie. W tej chwili Basia jest już po aborcji, nadal w Gruzji, planuje przyjechać i złożyć papiery rozwodowe. I będzie Basia tabula rasa (no może oprócz tych nieszczęsnych bliźniąt) szukała, tym razem może jakiegoś szejka z Kuwejtu? Rach ciach, pięć dni i Basia siedzi na ropie.

Podsumujmy - 5 dni w sumie kolesia znała 22 lata starszego, zaręczyła się i ślub wzięła, nie będąc się w stanie z nim nawet porozumieć, nie wiedząc o Turcji i języku absolutnie nic. Pozwoliła mu sobą rządzić, krzywdząc swoje dzieci. Na końcu jeszcze jedno usunęła i po 5 miesiącach będzie Basia rozwódką.

To ja się pytam, Turcy są źli czy Basia pierdolnięta? (dzieci nie czytają, to mi wolno)

5 komentarzy:

  1. pakuj się, pakuj i przyjeżdżaj wreszcie. a z Twojej historii i Turek i Basia pierdolnięci, ale ogółem nie można oceniać po kilku złych przykładach. Twój Turek zapatrzony w Ciebie jak w obraz, a poza tym wie bardzo dobrze, że jeśli by mu nawet choć przez myśl przemknęło, żeby Ci cokolwiek zrobić (co jest bardzo mało prawdopodobne) to będzie miał ze mną do czynienia :) buziaki dla Was

    OdpowiedzUsuń
  2. to tez mialam na mysli. alkoholicy i dominanci sa wszedzie, w Polsce tez. ale w zyciu by mi do glowy nie przyszlo, zeby kogos poslubic, po 2 miesiacach na skype... juz niedlugo jestem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. wiem i się nie mogę doczekać Ciebie...a co do sprawy alkoholików i tym podobnych - ileż to się słyszy, ze kobietę napierdziela mąż, a ta zamiast zwiać, siedzi z nim, bo to taki kochany mąż? i jak piszesz, tak jest wszędzie, w każdym miejscu na świecie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie one week tylko jeden tydzień. A nawet teraz mniej. U nas też takich p...niętych nie brakuje. Nie przejmuj się, rób swoje. Nie słuchaj "bezkrytycznych podpowiadaczy", pseudotroskliwych. To Twoje życie. Ważne, żebyś była szczęśliwa. To uczucie jest bezcenne.Zostało 5 dni.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzieki Tato :) widzimy sie za 5 dni

    OdpowiedzUsuń