środa, 21 listopada 2012

Podróże

Rozmawiałyśmy dziś o Erasmusie na piątym piętrze, na co jedna z sióstr:
- A co ja bym tam robiła za granicą, w takim Rzymie? Nuda.

A ja myślę sobie, osz matko, pięć miesięcy w Rzymie spędziłam i jeszcze za mało. Kolebka zachodniej cywilizacji. Plac wenecki, Plac Navona, Fontana di Trevi, Schody Hiszpańskie, Koloseum, Forum Romanum, Orto Botanico, Zatybrze do zwiedzenia. Co dzień masa koncertów na świeżym powietrzu do obejrzenia. Opery, teatry, kina. Niedaleko pociągiem Ostia Antica z plażami do poleżenia. Karaoke w irish pubie do pośpiewania. Mnóstwo ludzi z całego świata do poznania.  Te wszystkie pizze, makarony, lody, desery do zjedzenia. Dla zakupujących zary, bershki, prady, gucci, dolce gabbany, armani do zaliczenia.

- Ale bym nie wiedziała gdzie iść, jak dojechać i z kim. Ani jedzenia bym nie znała.

Pytam, czy ona gdzieś kiedyś była.

- Nie. Ale dobrze, bo ja nie widzę powodu, żeby z Turcji wyjeżdżać.

I tu ja się patrzę na nią jak na wariatkę, a ona na mnie. No rozumiem, że ktoś może nie mieć czasu lub pieniędzy na podróże. Rozumiem, że można nie lubić obcego jedzenia. Albo tłoku. Albo plażowania. Sama w pewne miejsca pewnie bym nie pojechała, bo pająki, bo niebezpiecznie... No taką dajmy na to Północną Koreę raczej sobie odpuszczę... Ale żeby tak nigdy i nigdzie? Żeby tak w ogóle o podróżach nie marzyć?

Nie wiem, czy to różnice kulturowe, czy co to było, ale sprawiło, że zadaję sobie pytanie: czyżby nie w każdym z nas był podróżnik? Do tej pory myślałam, że to marzenie uniwersalne...
A jak to jest z Wami?

Znalazłam też kilka wierszy z początków pobytu w Rzymie. Aż się łezka w oku kręci :)

rzym1

tu szczęście ma zapach kawy
której nie znoszę
życie zamiera, gdy otwieram oczy
poranki są chłodne
krople deszczu nie wpadają za kołnierz
nie ma bigosu
i wszystko jest nie tak

rozglądam się za lasem
pełnym jeży pigmejskich
oblepiających czerwone ściany

bo tęsknię za ciepłem mięty
spijanej z twych ust

3 komentarze:

  1. To w głowie u nich siedzi, to wychowanie, nastawienie, że jak cos nowe i inne to nie dokńca dobre. Łatwiej jest powiedzieć, że będę się nudzić w Rzymie, niż przyznać, że się boję, że nie wypada.... Pozdrawiam Kasiucha i czytać będę regularnie i Elka też:))

    OdpowiedzUsuń
  2. Pewnie masz rację, ale nie jest to raczej ich cecha narodowa, bo przecież moi znajomi (z Edhemem na czele) podróżują. Całą grupę Turków na Erasmusie poznałam i oni po Europie podróżowali więcej niż ja. W pewnych rodzinach, w małych miejscowościach o takich historiach słyszałam, niezależnie od płci. Ale ta dziewczyna jest z miasta, wszystkie pozostałe dziewczyny gdzieś tam były, a ona... No kompletnie mi rozwaliła konstrukcję :)

    OdpowiedzUsuń
  3. hej kochana poprostu niektóre osoby tak mają i nie ma to znaczenia czy są z Polski, Turcji, czy nawet Paryża. Są ludzie, ktorzy (nie wiedzieć czemu) tak boją się nowości, że całe swoje marne życie spędzają w tym samym mieście, a nawet najlepiej na tej samej ulicy i z tymi samymi znajomymi. Myślę, że nie ma co tu rozumieć takich osób, one poprostu są i już.
    Ja gdybym mogła to co tydzień gdzieś bym jechała, a narazie mogę tylko robić małe wypadziki, choćby do lasu czy nad jeziorko.
    Przesyłam buziaki

    OdpowiedzUsuń