wtorek, 27 listopada 2012

Stambuł – zmysły (felieton)


Egzamin wczorajszy zdalam. Odhaczam wiec kolejny jezyk z listy. Nastepny w kolejnosci, jeden z najpiekniejszych jezykow, irlandzki. Dzis wrzucam felieton, dla tych, co czytali gwoli przypomnienia, dla tych, co nie czytali, niech czytaja :)

Lubię podróżować.
Ba! kto nie lubi...? Jednym z odkryć z podróży jest moja „teoria” zapachu miasta. Według mnie, bowiem, każde miasto ma swój, wyjątkowy zapach. I tak moje rodzinne miasto, Płock, pachnie dymem, Rzym ma świeży zapach arbuza i wody mineralnej, Lwów mokrego cementu, Londyn pachnie gumą, którą wyłożone są podłogi metra... Pierwsze co poczułam lądując na lotnisku w Stambule to jedzenie. Tak, Stambuł pachnie jedzeniem... Pachnie simitem z sezamem, mokrymi hamburgerami, małżami z ryżem, smażonymi jelitkami, świeżą rybą i mocno przyprawionym mięsem. I ten festiwal zapachów był najpiękniejszym, jaki w życiu poczułam.
                       Potem miało być tylko lepiej...
Turcy są pomocni. Nie znają języków, ale są w tej swojej nieznajomości tak uroczy, że wszystko z miejsca im się wybacza. Pamiętam taką sytuację, kiedy uparłam się, że sama pójdę do sklepu i zrobię zakupy. I zgubiłam się oczywiście... Nie miało znaczenia, że nie władam tureckim, a mężczyzna, którego chciałam zapytać o drogę nie miał z pewnością pojęcia w jakim języku mówię J Pokazałam mu adres zapisany na kawałku papieru, a on złapał mnie za rękę i doprowadził pod same drzwi, machając ręką na moje podziękowania. Jak gdyby nic... Bo to przecież naturalne.
Prawdopodobnie wynikało to z faktu, że jako turystka przywoziłam pieniądze, być może ukochane dolary, do ich kraju i tam też miałam je wydać. Opłaca się więc przywdziać szeroki uśmiech, bo, jeśli tym razem nie on, to ktoś inny z pewnością na jego uprzejmości zarobi. Osobiście chcę wierzyć, że olbrzymie znaczenie ma też religia tego kraju, która niezrozumiana i źle kojarzona na zachodzie, u źródła wygląda naprawdę niesamowicie. Podobnie jak w Tybecie, gdzie buddyzm widać w każdym oddechu, tak w Turcji prawdziwy, piękny Islam zobaczyć można w każdym geście. Z pewnością opłaci się uroczemu panu uśmiech i strata tych dziesięciu minut. 
Islam nie tylko widać, ale z pewnością słychać w Stambule. Pięć razy dziennie z meczetu słychać wezwanie na modlitwę, intonowane przez imama, który z założenia powinien mieć dobry głos (z doświadczenia wiem, że niestety nie zawsze go ma). Przez minutę słychać Koran wyśpiewywany z minaretów, głosy i wokalizy się łączą, bo meczetów w Stambule jest tysiące, na jednej ulicy bywają dwa lub trzy. Ten dźwięk, choć początkowo nieco przeszkadzał, stał się dla mnie wyznacznikiem pór dnia, nieodłącznym elementem urody Stambułu, który bez tego byłby lekko mdły... Niepełny... Stambuł bowiem to także dźwięk.
Dźwięk nie tylko modlitwy, ale przede wszystkim ulicznego ruchu, który nie kończy się nigdy. Klakson jest tu metodą zawiadomienia „jedzie się” i nadal, po kılkunastu miesiacach, nie byłam w stanie pojąć, dlaczego tylko mi ten hałas przeszkadza.  Oni z reguły kompletnie nie zwracają na niego uwagi.
Stambuł oddziałuje też na inne zmysły. Zmysł dotyku jedwabnych szali i ręcznie robionych lampionów, które są też pożywką dla zmysłu wzroku. Wzrok najlepiej jednak nakarmić w centrum na Targu Mozaiki czy Targu Korzennym, gdzie od zapachu, dźwięku i widoku może zakręcić się w głowie. Stambuł ma kolor szaro-błękitny, jak Błękitny Meczet czy dzielnica Sultanahmet, jak woda Bosforu na promie z Kadikoy. Szaro-błękitna architektura sprawia, że Stambuł jest trochę bajkowy, trochę nierealny, trochę zagadkowy i trochę nie z tego (europejskiego) świata. Tu liczy się człowiek. Człowiek odbijający się wszystkimi kolorami tęczy na tle szarości ulic i błękitu meczetów. Kobiety w kolorowych, jedwabnych hidżabach, mężczyźni eleganccy i tacy trochę za grzeczni. Pamiętam taką sytuację, gdy wsiedliśmy do pociągu na Eminonu, a droga do domu to jakieś 45 minut. Stania, bo niestety cały pociąg zajęty. Po, dosłownie, minucie jazdy na stojaka, dostrzegł mnie młody, dwudziestoletni może chłopak. Wstał ze swojego miejsca, którego, o Europo!, w międzyczasie nikt nie zajął, podszedł do mnie: „proszę usiąść...” powiedział. Usiadłam z rozwartymi ze zdziwienia oczami, na moje pytania ale jak to, ale dlaczego, odpowiedziano mi: „Ponieważ jesteś kobietą i trzeba o Ciebie dbać”. W tym naszym świecie równouprawnienia na siłę, czyż to nie urocze?
Zmysł smaku zostawiłam na koniec. Jest to bowiem najtrudniejsze do opisania, no bo jak przekazać smak? Stambuł cały jest jedzeniem, wszystko dąży do jedzenia, każda pora dnia wokół tego się kręci. Wstaję rano, by zjeść śniadanie, idę do pracy, by móc wrócić i zjeść obiad, by później z kolei spożyć kolację. Smaki Stambułu różnią się jednak znacznie od smaków, które znamy my - Europejczycy, a zwłaszcza my – Polacy. Bowiem dla Turków nie istnieje pojęcie pośredni. Nie ma pojęcia „słonawy” – soli sypie się wszędzie do wszystkiego i dużo, pojęcie „słodkawy” również nie występuje – desery takie jak baklava czy halka tatli ociekają miodem i cukrem, eklerek ocieka bitą śmietaną i czekoladą, słodko-kwaśnej szarlotki nie uświadczysz. To samo z pojęciem „ostrawy”  - brak. Jeśli coś doprawią, to z reguły tak, że nie poczuję prawdziwego smaku. A może to właśnie ten prawdziwy smak? Bo przecież polubiłam turecką kuchnię i naprawdę uważam, że jogurt pasuje do wszystkiego. Nie do wszystkiego jednak pasuje kromka chleba, za którą łapią z założenia, bez znaczenia co będą jedli J
            Stambuł oddziałuje na wszystkie zmysły... Odkrywa nawet jeden dodatkowy – zmysł szczęścia. Bo jak tu się nie uśmiechać, gdy wokół tyle słońca, gdy na każdym rogu ludzie pomagają sobie nawzajem i nie potrzeba nawet socjalu, bo w obowiązku każdego muzułmanina leży jałmużna i pomoc bliźniemu. Jak tu się nie uśmiechać, skoro nawet bezdomne psy biegają szczęśliwe, zdrowe (okolczykowane) i najedzone. Skoro jest to miasto europejskie o najniższym odsetku przestępstw, a z pewnością z najwyższym odsetkiem czystej radości życia. Jak tu nie kochać Stambułu?



14 komentarzy:

  1. Kurde Kasia cudny ten Stambuł musi być, to jedzienie, ludzie, zapachy. My Europejczycy nie mamy zielonego pojęcia o wielu rzeczach i oczywiście oceniamy tylko po pozorach. Szkoda, że zapomnieliśmy, że orient był nam kiedyś tak bliski i nasza kultura i historia jest nim przepełniona.... Trzymam kciuki za wyniki egzaminu:)

    OdpowiedzUsuń
  2. a musialas czytac przed aktualizacja :) zdalam Madzia

    OdpowiedzUsuń
  3. właśnie zabrałaś mnie w piękną podróż, teraz zamykam oczy i czuję się tak, jakbym chodziła z Wami po tych uliczkach, przy szaro-niebieskich budynkach, a od opisu tych pyszności aż się jeść chce :) pięknie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. moze byscie przyjechali do nas w podroz poslubna? to bysmy w realu pochodzili i pozwiedzali? setki meczetow do obfotografowania i mozna album skladac i wydawac :) buziaki

    OdpowiedzUsuń
  5. Kaśku kochana, dopiero teraz piszę, bo wcześniej nie wiedziałem jak to się robi.Ojcowskie serce się raduje. Pisz,pisz, pisz bo masz talent.Ktoś Cię "odkryje". Trzymam kciuki. Cieszę się, że zdałaś. Gratulacje.Pozdro - Kudlaty09

    OdpowiedzUsuń
  6. No dobra, dalej nie rozumiem tego zamieszania z tym całym Stambułem. Niby pachnie jedzeniem, a schabowego nie uświadczy, kapusty kiszonej nie poliże, szarlotki nie posmakuje. "Jedwabne szale, lampiony" bla, bla ,bla... a gdzie słynne, misternie tkane tureckie sweterki w serek? :P Gdzie piękne, kolorowe, błyszczące dresy z paskami? Gdzie powalające symbolizmem moherowe berety ze straganów? Dźwięki, powiadasz? Muzyka Islamu, piszesz? A byłaś ty, lala, w pięknym, płockim sanktuarium religii katolickiej? Słyszałaś te melodyjne głosy, piękną muzykę elektronicznych "organków", głowy uniesione zachwytem, miłością, z grymasem uwielbienia na twarzach? Też pewnie nie hehe. No i na koniec zmysł dotyku. Byłaś na dyskotece w remizie?... (drThorgal)

    OdpowiedzUsuń
  7. Thorgal, zapomniałeś o latających dywanach he he.Pozdro

    OdpowiedzUsuń
  8. To po kolei; schabowego mi nie brakuje, w Polsce tez nie jadalam , bo mieso za tluste. Kapuste kiszona naucze sie robşc sama, Asi w Grecji wyszla, to i tu sie uda. Jak zamowie mleko to i twarog zrobie. Tureckie sweterki i dresy sie produkuje, ale ich sie nie nosi, bo sa brzydkie :) wiec wysyla je sie tam, gdzie sa jeszcze modne... do Indii? Byl czas, ze do Plockich sanktuariow chadzalam, ba!, byl czas, ze sama w nich spiewalam. I to tez jest doswiadczenie warte opowiedzenia. Zmysl dotyku i dyskoteke w remizie pomine... bo nawet nie wiem, coz bym Ci miala odpowiedziec :D a teraz na powaznie - tesknie za Polska, zgadza sie. Uwazam, ze Polska ze wszystkimi swoimi wadami jest sto razy lepsza niz Turcja Wlochy İ Wielka Brytania razem wziete. Ale niestety Turcja dala mi cos, czego Polska dac mi nie chciala. Meza i perspektywe pracy. Btw mam dzisiaj rozmowe o prace o 15.30. Prosze trzymac kciuki.

    OdpowiedzUsuń
  9. No to trzymamy kciuki i pochwal się jak poszło:) Pamiętaj negocjuj wysoką stawkę:))) Za darmo to i Polka w Turcji robić nie będzie:))) Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  10. "Przykucnąłem, przyglądałem się szerokiemu pęknięciu poniżej linii pustaków. Chyba już wiedziałem jak to zrobili. I wtedy się zaczęło. Mam dobrze wyczulony słuch, od dziecka miałem. Usłyszałem świst pręta. Obrót. Odskok. Musnął mnie, bydlak, po ramieniu, cholernie zabolało. Wstałem. Kurwa, takiego wielkiego faceta w życiu nie widziałem. Miał dobrze ponad 1.90, potężne bary i łapska. Stał i mi się przyglądał. Z prawej wyczułem, kolejnego. Nie czekałem, zaatakowałem pierwszy. Kopnąłem tego dużego pod rzepkę, jednocześnie obracając się twarzą do drugiego napastnika. Zawył, upadł na kolano. Nie byłem dzisiaj przygotowany na towarzystwo, nie zabrałem ze sobą moich zabawek, ale nunczako zawsze mam za paskiem. Jeden płynny ruch i już miałem je w ręku. Poczułem się pewniej. Teraz zatańczymy..." I jak? hehhe (drThorgal)

    OdpowiedzUsuń
  11. wow :O swietne! ja tez chce cos napisac :) tylko musze wiedzziec kim on jest, co robi i z kim :)

    OdpowiedzUsuń
  12. to było kilka zdań napisanych przy porannej kawie, przed pracą, 5 minut zajęło, bardziej chodziło o danie do mysenia Tobie :P (drThorgal)

    OdpowiedzUsuń
  13. Znajdź odpowiednie imię i nazwisko dla niego, typowo polskie, on jest tym o kim mówiłem wcześniej, może któregoś dnia znowu coś sklecę :P (drThorgal)

    OdpowiedzUsuń
  14. wiec dalo mi do myslenia i to bardzo... przede wszystkim ja sie kompletnie nie nadaje do opisow walki. do opisow przyrody, czy tworzenia postaci jako takiej i jej historii owszem. rowniez z dialogami nie mam problemu. ale jak widze Ty wypelniasz moja luke :) uwazam, ze powinno zostac Maciek, pomysle nad nazwiskiem

    OdpowiedzUsuń