Miasto Stambuł zajmuje powierzchnię około 1600 kilometrów kwadratowych i dzieli się na 27 dystryktów. Największy z nich zamieszkuje, według ostatniego spisu, 700 tysięcy mieszkańców, jest to więc jakby oddzielne miasto. I, wierzcie mi, to bardzo mocno w Stambule widać, i nie mówię tu tylko o różnicach Europa-Azja. Po samej stronie europejskiej dystryktów jest 18, każdy z nich to zupełnie inny świat. I tak jest bogate Besiktas, gdzie można się polansować, spotkać gwiazdy muzyki i seriali, jest Taksim pełen klubów i Sultanahmet, gdzie królują turyści. Jest czarny Fatih, dzielnica irańska, gdzie wejście w szortach (dotyczy płci obu) spowodować może nieprzyjemne konsekwencje. Nie bywam po europejskiej stronie Stambułu. Zwiedziłam tam, co musiałam, ale na co dzień nie mam powodu, by się tam udać.
My mieszkamy bowiem po stronie azjatyckiej. Tu dystryktów jest 9, a spośród nich ja bywam na co dzień w 5. I tak jest moje ulubione Kadikoy, łączące ze sobą wszystko co najlepsze z Europy i Azji, tam też uczęszczałam na pierwszy kurs tureckiego. Są Kartal, Maltepe i Tuzla, zwykłe dzielnice mieszkalne, gdzie dojeżdżam do pracy. Jest piękne, historyczne Uskudar, gdzie turystów jest mało, a gdzie można napić się najlepszej herbaty na świecie. I wreszcie jest Pendik, czyli my.
Pendik zamieszkuje około 630 tysięcy ludzi i dzieli się na mniejsze dzielnice. Samo centrum Pendik jest miejscem ciut lanserskim, bo znajduje się tu przystań dla jachtów i cała Marina. Bywają tu więc elity, zwłaszcza, że ceny na wybrzeżu czasem powalają. Im dalej od wybrzeża tym normalniej. My mieszkamy w dzielnicy Gozdagi, co oznacza "oczy góry" lub też "oczy wzgórza". I rzeczywiście jest to teren górzysty, widoki piękne a chodzenie do sklepu uciążliwe. Gozdagi powstało, gdy Uniwersytet Medyczny Marmara postanowił wybudować tu szpital. Szpital powstał i zewsząd zaczeli zjeżdżać się ludzie, by na nim zarobić. Mieszkają tu więc głównie lekarze i studenci związani ze szpitalem Marmara i wszelkiego rodzaju sklepikarze, fryzjerzy (i co tam się tu jeszcze pootwierało) lub ludzie pracujący w centrum Pendik (bo tu jest narazie taniej). Gozdagi oprócz szpitala nie ma w sobie nic, żyjemy tu jak na wsi. I tak jak na wsi, żeby udać się do supermarketu, kina, butiku lub biblioteki trzeba pojechać gdzie indziej, najlepiej do centrum. Autobusy niestety jeżdżą stąd co 20-30 minut, dolmusz co 15. Jakie są plusy mieszkania w Gozdagi? Ludzie się znają, szybko orientują się, że ja jestem Yabanci, wspinają się na wyżyny swojego angielskiego, by tylko cokolwiek mi odpowiedzieć i cieszą się z każdego mojego nowego tureckiego słowa. Szybko nauczyli się jakie cig kofte lubię i że nie używam plastikowych reklamówek, w mini-markecie wiedzą, które oliwki kupuję i jakie sery mi smakują. Ale czy to znowu taki wielki plus? Ja lubię anonimowość dużych miast, lubię mieć przystanek pod nosem, nie mówiąc o metrze. Lubię mieć blisko do supermarketu. Więc o ile Stambuł na tak, o tyle Gozdagi zdecydowanie na nie. Ale na razie tak być musi.
tłumy w centrum
nocne życie w Pendik :D
a tu małże z ryżem, bardzo dobre!
pijalnie herbaty
stacja dolmuszy w Pendik. nie macie pojęcia, jak tam jest głośno :/
nie ma żywego ducha ( z włoskiego - nie ma ani psa), bo dzisiaj bazar był i Gozdagi opustaszało
takie mamy widoki, dziś niestety była mgła
a tu typowa mieszkanka Gozdagi
typowy domek w Gozdagi
Gozdagi
domy w Gozdagi
minaret meczetowy
a tu co prawda z kwietnia, ale widok na Pendik :)
centrum Pendikowej promenady
Wrzucam więc parę zdjęć, żebyście mieli jakiekolwiek wyobrażenie o tym, jak wygląda Pendik i Gozdagi. W przygotowaniu zdjęcia z mojego kochanego Kadikoy :)