sobota, 5 stycznia 2013

Łowczyni


Po konsultacjach z kim trzeba nie kontynuuję ostatniego wpisu o Łowczyni, żeby nie zaczynać od jej ostatniego zadania, piszę więc nowe opowiadanie o czymś innym, mam nadzieję, że równie ciekawe. Zapraszam do lektury i do komentowania.


Przekraczając bramy Gharur Erica poczuła, jak gdyby znalazła się w zupełnie innym świecie. Kilkaset lat wstecz miasto zostało założone przez krasnoludzkiego króla, Oina Sprawiedliwego, jako odpowiednik ichniejszego Bhorur. Miasto portowe, niewiele miało wspólnego z Sahil czy Kuor, o stolicy, Grimie, nie wspominając. Bogactwo Gharur widać było w każdym jego calu. Marmurowe chodniki, strzeliste wieże kościołów, witraże w prawie każdym oknie, portowe sklepiki z pozłacanymi klamkami. Siedziba magistratu znajdowała się w samym centrum miasta, obok pomnika Oina ściskającego dłoń ówczesnego Magistra, Atalla XV. Był to olbrzymi budynek z białego marmuru z wysokimi srebrnymi oknami i jeszcze wyższymi drzwiami. Na placu Erica zeskoczyła z konia oddając go w ręce piętnastoletniego może chłopca stajennego, który nadbiegł natychmiast nie wiadomo skąd.
- Wwwitajcie Siostro – wyjąkał – cz-cz-czczekają na Was...
- Dziękuję.
Erica wspięła się po schodach i nim zdążyła zastukać, drzwi same się otworzyły. Pojawił się w nich niewysoki starszy mężczyzna z białą bródką.
-Siostra Erica? –bardziej oświadczył niż zapytał
-Witajcie bracie...
- Mów mi Tzok. Imię krasnoludzkie, tak- dodał widząc zdziwioną minę Erici – bo ja półkrwi jestem Siostro. Matka słabość miała do krępych, niskich, rudobrodych. Dobrze się stało jednak, trafiła na porządnego wojownika, może Siostra słyszała o Taroku...
- Coś mi się obiło o uszy – Erica uśmiechnęła się... O Taroku rozpisywały się wszystkie chyba podręczniki do historii. Znakomity wojownik, bohater krasnoludzki, nie wiedziała, że miał słabość do kobiet z Gharur.
-Ano tatko coś mi tam we krwi zostawił, to i ja wojownikiem zostałem.
-Zaraz, zaraz... Tzok? Ten Tzok, który pod wolną wieżą prowadził wojska ludzi w ostatniej wojnie z krwiopijcami? - zacytowała inny z kolei podręcznik.
-Ten sam – Tzok uśmiechnął się od ucha do ucha- dawno to było. Całe szczęście, że się pijawki zamknęły w tej swojej Rosti, bo jak Siostra widzi, dziś by już sił nie starczyło. Zmęczona Siostra?
- Nie tak bardzo. Po drodze zatrzymałam się w Veri, odpoczęłam. Gotowam do pracy.
- O to się Neil ucieszy, bo sprawa jest niecierpiąca zwłoki. Siostra wie, żeby to o chłopki chodziło, to by i może jakoś przeszło bokiem... Albo krasnoludzice... Ale to zdrowe, piękne, mądre szlachcianki, same nie poszły. Rektor nie wspomniał, że ta ostatnia, to była Neila kuzynka?
- No masz, nic nie powiedział...
-Ano, znikają, znikają jak kamień w wodę. Wieczorem w łóżku służąca dobranoc mówi, a rano nikogo. I koszula nocna pod kołdrą leży i odcisk na poduszce, jakby wyparowały biedaczki.- zmarszczył czoło- No nic, teraz jeszcze trwa narada, dziś u nas Dzień Zleceń, Siostra poczeka, za godzinę obiad.
- Ależ oczywiście.
Poprowadził Ericę długim krętym korytarzem pełnym portretów Magistrów i ich miejskich przedstawicieli, wspięli się po marmurowych schodach.
-To nasze dormitorium. Siostry komnata drugie drzwi po prawo. Ja uciekam do kuchni. – uśmiechnął się, odwrócił na pięcie i z zadziwiającą zręcznością zbiegł z powrotem po schodach. Erica nacisnęła na klamkę. Komnata była niewielka, ale urządzona z gustem. Pośrodku łoże ze świeżo pachnącą, błękitną pościelą, w rogu biurko, krzesło, lampa oliwna, po drugiej stronie szafa, obok drzwi do niewielkiego pomieszczenia z balią i półeczką na ręczniki i olejki do kąpieli. Niewiele myśląc wyciągnęła dłoń i krótkim zaklęciem napełniła balię ciepłą wodą. O tak, tego jej teraz było trzeba...


2 komentarze:

  1. Zaczyna sie powaznie :P, tamteo poprzednieo pomyslu nie odrzucaj wroc do nieo kiedys, no i daj nam poznac kim jest lowczyni, jak wyladalo jej szkolenie, kim byla zanim trafila do siostr... (drT)

    OdpowiedzUsuń
  2. mam już wszystko ułożone w głowie, muszę tylko pomyśleć, gdzie i kiedy to wklecić...

    OdpowiedzUsuń