wtorek, 5 lutego 2013

Łowczyni


Po obiedzie zaprosił ją do swojego gabinetu ‘na herbatę’.
Był to obszerny pokój w kształcie prostokąta.Tuż pod olbrzymim oknem z widokiem na ogród stało biurko z ciemnego drewna wyglądające na bardzo stare. Na biurku był co prawda sekretarzyk, ale wszystkie dokumenty walały się dookoła: na krześle, na stoliku z kwiatami, dwóch fotelach, dywanie. Poza tym była tam jeszcze wielka, prosta szafa i wieszak na płaszcze.
Erica rozejrzała się dookoła i stwierdziła, że Neil jest totalnym przeciwieństem Rektora. Usiadła na jednym z foteli, w tym momencie wpadła młoda pokojówka, jedną reką zgarnęła papiery ze stolika, drugą nalewając herbatę do filiżanek, postawiła tacę z ciasteczkami, zakręciła się dwa razy wokół zgarniając resztę dokumentów i układając je w sekretarzyku i wyszła.
- Siostro – powiedział Neil – ja nawet nie wiem, od czego zacząć...
Od obiadu, kiedy to powitał Ericę jednym zdaniem, nie odezwał się ani razu. Teraz jego głos zabrzmiał ochrypłym dzwoneczkiem w jej uszach.
- Najlepiej od początku. Proszę opowiedzieć wszystko tak, jak wiecie, jeśli czegoś nie zrozumiem, dopytam.
- No dobrze. To wszystko zaczęło się dwa miesiące temu... Pierwsza zniknęła córka von Harlberga, to człowiek bogaty, acz ogólnie szanowany. Wzbogacił się na handlu morskim, żona jego zmarła przy porodzie i nigdy już się nie ożenił. Miał tylko jedną córkę, Siostro wyobraźcie soie co to za tragedia. Pokojówka rano wchodzi do pokoju, żeby dobudzić panienkę i znajduje puste łóżko.
-Puste?
- To znaczy nie do końca puste, bo koszula nocna ułożona pod kołdrą, wygnieciona, odcisk na poduszce, jakby całą noc panna tam spała, a nad ranem wyparowała. To była pierwsza Margo von Harlberg jej na imię. A potem przez ostatnie dwa miesiące co kilka dni jakaś panna znikała. Córka Pierra, McDougalla, bliźniaczki Scott- wyliczał w zamyśleniu- młoda Arra Pietrow i jej kuzynka Alissa, Patricia Chanli, Martha z Ormanów, Laura Rozz, Weronika Brent, siostrzenica Watsona Amelia, a ostatnia...- urwał nagle, a jego oczy napełniły się łzami- ostatnia moja mała Marissa... Razem trzynaście.
- Trzynaście powiadacie, a to ciekawa liczba. Bardzo ciekawa...- Erica zamyśliła się. Młode dziewczęta, z dobrych domów, wykształcone, trzymane pod kloszem perełki rodów. Trzynaście...
- Co macie na myśli Siostro? – spytał Neil z nadzieją.
- Nic, nic, znaczy powiem jak będę pewna. Neilu, czy one miały ze sobą coś wspólnego? Czy przyjaźniły się, mieszkały niedaleko, wyglądały podobnie, cokolwiek?
- Wspólnego, niech pomyślę... Nie wszystkie się przyjaźniły, nie wszystkie się znały, moja kuzynka pobierała nauki fortepianu z Amelią i bliźnaczkami, to wiem. Ale wszystkie mieszkały w różnych częściach Gharur. Czy podobne... no nie, jedne wysokie, drugie niskie, włosy jasne, ciemne, Martha włosy miała rudawe, jak wszyscy Ormanowie. Co miały wspólnego to, że to były dobre, ułożone panienki.
- Czyli z domu w świat nie uciekły. A wiek?
- Żadna nie skończyła dwudziestu wiosen.
- No to już chyba wiem wszystko, czego potrzebuję – Erica zamyśliła się – Macie tu w Oddziale maga, czyż nie?
- Mamy, Liam go zwą, wzywano go za każdym razem na miejsce...- urwał szukając odpowiedniego słowa –  ...porwania. Nigdy nie wyczuł magii Siostro Erico, dlategośmy  Siostrę wezwali, on by przecież nic nie poradził.
- Gdzie on teraz jest? Chciałabym porozmawiać z nim osobiście.
Neil wyraźnie się speszył.
- Siostro myśmy wzywali i innych – powiedział nerwowo – byli tu magowie z Oddziałów w Dirvy i Paladil, żaden nie wyczuł magii, nic nie mogli poradzić.
- Mimo wszystko, będę musiała z nim porozmawiać. - powiedziała stanowczo. Coś tu było mocno nie w porządku. – Neilu, gdzie on teraz jest?
Neil zrobił się czerwony jak truskawki w lecie, milczał dłuższą chwilę, wypił szklankę wody i dla odmiany zbladł. Po zmianie koloru twarzy na zielony wyszeptał w końcu:
- Problem w tym, że nie wiem.
- Jak to ‘nie wiem’?! – Erica wstała. Tak wzburzona nie była już dawno – Jak to możliwe, że nie wiecie, gdzie znajduje się wasz mag?!
- Siostro... Gharur to spokojne miasto, a Liam był z nami długo. Można mu było zaufać – Neil nerwowo ściskał pustą szklankę w dłoni – Tośmy mu pozwalali spacerować samemu. Czasem pojechał do Bolum na kilka dni – już nawet nie patrzył jej w oczy, oglądał czubki swoich butów – bo on, wiecie Siostro z leśnych elfów był, to swoich jeździł odwiedzać.
Z każdym kolejnym słowem Neila w Erice wzrastał gniew. Po ostatnim zdaniu nie wytrzymała, tęczówki i białka jej oczu zlały się ze źrenicami, spojrzała na Neila i magią zmusiła go, by spojrzał na nią. Szklanka w jego dłoniach pękła raniąc go, krew pociekła na koszulę.
- Neilu – powiedziała najspokojniejszym głosem, na jaki była w stanie się zdobyć – czy zdajecie sobie sprawę, iż prawo stanowi, że każdy mężczyzna mag, czy to aktywny, czy nie, powinien przebywać pod ścisłą kontrolą na terenie siedziby Magistratu, jak i poza nią.
- Tak – wyszeptał z przerażeniem – Ale... Siostro, on był naszym przyjacielem. On by nigdy... Z pewnością pojechał do Bolum na wieść, że Siostra przybywa. Oni nie lubią...
- Już ja wiem czego te kurwie syny nie lubią – po tych słowach Neil dostał nagłego ataku czkawki. Erica natychmiast opuściła zasłonę z oczu i uśmiechnęła się niewinnie – Wybaczcie.
Usiadła i wypiła łyk zimnej już herbaty.
- Natychmiast wyślecie straż do Bolum. Jeśli tam się udał, mają go ściągnąć z powrotem. Ja tym czasem wystosuję raport do Rektora. – Neil ponownie pobladł – Do wieczora sporządzicie mi listę wszystkich przebywających na terenie Oddziału Magistratu, z oznaczeniem, czy to pracownik, czy tylko mieszkaniec. Sporządzicie także drugą listę z nazwiskami zaginionych dziewcząt, adresami i datami zniknęcia.
- Tak jest... – Neil wyglądał naprawdę źle. Nie był w stanie mówić inaczej niż szeptem. Erice zrobiło się go żal.
- Neilu, obowiązują mnie procedury. Raport do Rektora jest koniecznością. Mam nadzieję, że będę w stanie wyjaśnić to wszystko i cała sprawa zakończy się pomyślnie, a my będziemy mogli zostać przyjaciółmi. – wstała i wyszła, nie czekając na jego odpowiedź. Stojąc za drzwiami usłyszała cichy szloch i stwierdziła, że czas odwiedzić Gharurską karczmę, dość emocji na dziś.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz