niedziela, 17 lutego 2013

Łowczyni


‘Nie powinnam pić’, pomyślała Erica zaglądając do prawie pustego już kufla. Gdyby Rektor się dowiedział, miałaby pewnie problemy. Ale Rektor nie znał specyfiki tej pracy, nie wiedział, jak to jest zawsze być tym złym. Tak odbierali ją ludzie, krasnoludy, elfy i pewnie nawet wampiry. Tymczasem Erica była narzędziem w rękach Magistratu, członkinią elity magów bojowych, do której zaliczać się mogli tylko najlepsi uczniowie Akademii. Najlepsze uczennice właściwie, ponieważ magami bojowymi mogły zostać wyłącznie kobiety. Odkryto w nich bowiem pewne umiejętności, pewien zmysł magiczny, którego mężczyźni nie posiadali. Ponadto Magistrat, z Rektorem na czele, uważał, że mężczyźni, którzy posiedli moce magiczne, wsparci nauką i praktyką w Akademii kierowali się interesem własnym, męską dumą i ego, dlatego też zatrudniani byli w różnych oddziałach Magistratu pod ścisłą kontrolą. Szczerze też nienawidzili Sióstr, czemu trudno się dziwić z uwagi na poważanie i wolność, jaką te ostatnie mogły się cieszyć. Erice trudno więc było zrozumieć, jak Neil mógł popełnić taki błąd. Liczyła jednak na to, że strażnicy znajdą maga w Bolum, całą sprawę da się jakość zamieść pod dywan, a ona będzie mogła skupić się na poszukiwaniach zaginionych dziewcząt. Właśnie, porwania... Coś tu wszystko śmierdziało, trzynaście dziewcząt, młode, z dobrych domów, zakładała, że nieskalane. No była taka jedna legenda... Zaklęcie. Trzynaście dziewcząt. Trzeba by zacząć przesłuchania’, pomyślała, ‘najlepiej od początku’.  Wstała, rzuciła monetę na stół i ruszyła do wyjścia. W drodze do drzwi minęła stół, przy którym głośno ucztowała grupa krasnoludów. Jeden z nich ze śmiechem klepnął ją w pośladek. Erica odwróciła się, złapała krasnoluda za wyciągniętą dłoń i przeszła w stan telepatii.
- Żeby mi to było ostatni raz. – usłyszał, trzasnęły kości, krasnolud zawył i próbował coś powiedzieć, ale Erici już nie było.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz